Demonologia

W poszukiwaniu czystego Zła…
…czyli Demonologia Podlasia

Gdy zaciągałem się do Koła Naukowego Polonistów, a nie było to znowu tak dawno temu, demony i ich sprawy interesowały mnie w stopniu niewielkim. Nie miałem nic przeciwko ich działalności, zwłaszcza jeśli mogła się ona przyczynić na przykład do pognębienia moich wrogów, ale żeby zaraz zawierać z demonami bliższą znajomość?

Wtedy to właśnie w kole odżyła idea kontynuowania wcześniejszego projektu naukowego i do moich rąk trafiło mnóstwo zapisanych najrozmaitszymi opowieściami fiszek, będących wynikiem badań terenowych sprzed trzydziestu lat. Przeprowadzał je ze swoimi studentami Jan Leończuk, który zechciał przekazać wszystkie materiały następnym pokoleniom, bardzo mu za to wdzięcznym, jak sądzę. Materiały te są bowiem po prostu fascynujące.

Weźmy dla przykładu taką historię: Wilcza jama znajduje się w miejscu, gdzie zbudowano most na trasie Bielsk Podlaski – Siemiatycze, na rzece Nurzec. Kiedyś tam utopił się młody chłopak, a było to miejsce bardzo płytkie. Codziennie w porze utonięcia chłopca i w tym miejscu słyszano słowa: „Przyszła godzina, a młodzieńca ni ma!...”. Opowieść ma oczywiście ciąg dalszy, ale nie znaczy to wcale, że odpowiada na parę nurtujących (to chyba dobre słowo) pytań. Dlaczego jama nosi miano „wilczej”? Czemu chłopak się utopił, choć miejsce było płytkie? Kto wypowiada słowa spomiędzy nurtów rzeki? Za całą odpowiedź dostajemy wieść o śmierci Bogu ducha winnego kupca, który nieroztropnie się w tamte okolice pewnego dnia zapuszcza.

Historii takich, jak ta, jest w fiszkach mnóstwo. Zadziwia ich różnorodność. Ale również archaiczność, niekiedy humor, niekiedy także niezgodność z tradycją chrześcijańską. Dużo tu diabłów, ale jakże niepodobne do siebie są to diabły! Niemożliwe, by dało się całą tę wspaniałą, doborową kompanię czarodziejskich złośliwców, awanturników i opojów sprowadzić do jakiejś jednej postaci mitycznej. Pod maskami „diabła” kryją się tu istoty, których imiona zostały dawno wygnane z pamięci ludności wiejskiej. Na szczęście jedynie imiona. Płanetnik, wodnik, boginka, latawiec nie opuścili swoich siedlisk, tylko się po prostu nieco zasymilowali. Trudno powiedzieć, na ile ta synkretyczna demonologia ludowa wywiera nadal wpływ na wyobraźnię i duchowość mieszkańców Podlasia. Mogło się w tej kwestii trochę zmienić, minęło wszakże trzydzieści lat. Rozmówcy Jana Leończuka i jego studentów sami już pewnie są częścią opowieści.

To niesamowite, jak głęboko w historię sięgała ich pamięć; nic w tym dziwnego, jeśli ktoś w roku 1979 miał 87 lat… Ciekawi jesteśmy bardzo, co się w tej kwestii zmieniło i co te zmiany mogą oznaczać. Jaką pamięć przechowują dzisiejsi mieszkańcy Podlasia? Czego się boją? Jakie demony żyją w ich najbliższym otoczeniu?

By na te pytania przynajmniej w części odpowiedzieć, przygotowywać zaczęliśmy własne badania, na tych samych mniej więcej terenach. Bardzo miło jest mi ogłosić, że pierwszy ich etap odbył się w dniach 24 – 28. 08. To oczywiście dopiero wdech przed skokiem do wody, mamy jednak dobre przeczucia; woda jest wprawdzie głęboka, ale chyba nie grozi nam żadne porwanie do Wilczej Jamy przez jakiegoś topielca. W ogóle nic nam nie grozi, ponieważ mieszkańcy Podlasia to rozmowni, gościnni, otwarci i nierzadko bardzo mądrzy ludzie. O sprawkach diabelskich mówią oczywiście bardzo niechętnie, czasem wcale. Zło objawiło im się przede wszystkim w ludzkim postępowaniu: podczas drugiej wojny światowej, także później. Wciąż jednak można od niektórych mieszkańców usłyszeć historię o czarnym baranie, porywającym gdzieś niewinne dziewczęta albo o nawiedzonym przez umarłą zakonnicę domu. I nie jest to jedynie wynik wspólnych nam wszystkim lęków, ale raczej wewnętrznej potrzeby tych ludzi: by cokolwiek ze świata ich dawnej, macierzystej duchowości uchronić przed najgorszym, czyli zapomnieniem.

By dowiedzieć się więcej i wspomóc nasz rozwijający się projekt, zapraszam serdecznie wszystkich zainteresowanych do Koła Naukowego Polonistów, które już wkrótce stanie się być może najbardziej demonicznym kołem naukowym na zachód od Indii!

Grzegorz Kowalski


23-27 sierpnia 2010 roku odbył się drugi etap naszych badań. Sprawozdanie wkrótce.